A co na to RODO?

przez | 29 maja 2019

Tytułowe pytanie słyszałem nie raz. Rzadziej od przypadkowego rozmówcy w formie żartu i pomysłu na dyskusję, a częściej w formie zarzutu od skazanego w postępowaniu dyscyplinarnym. Będzie mniej o RODO, a bardziej o danych osobowych i aktualnym podejściu w PZBS.

Ale zacznijmy od RODO

W dużym skrócie w porównaniu do dotychczasowych przepisów RODO zmieniło dość niewiele w zakresie samych regulacji poza wprowadzeniem bardzo wysokich kar za naruszenie przepisów. W związku z tym PZBS mógł i wciąż może:

  • przetwarzać dane zawodników
  • prowadzić postępowania dyscyplinarne
  • nakładać różnorakie kary.

Nie chronią przed tym ani wycofanie zgody, ani lansowane w mediach „prawo do zapomnienia”. W wielu sytuacjach zastosowanie ma zapis o przetwarzaniu danych w ramach prawnie uzasadnionych interesów administratora lub w ramach wykonania ciążących na nim obowiązków wynikających z przepisów prawa. Oczywiście nie znaczy to, że dobry wynik finansowy firmy uzasadnia nękanie nas telefonami reklamowy, ale jeśli dwie strony się na coś między sobą umówiły, to egzekwowanie tej umowy jest w pełni uzasadnione.

Regulamin Dyscyplinarny stanowi rodzaj umowy między stronami. Zawodnicy uczestniczą w zawodach, ale czyniąc to zobowiązują się do przestrzegania przepisów PZBS w tym do Regulaminu Dyscyplinarnego, który zgodnie z ustawą o sporcie jest jedynym dokumentem, na podstawie którego można wymierzać odpowiedzialność dyscyplinarną. Realizacja zapisów tego dokumentu nie tylko pozwala nam przetwarzać niezbędne dane, ale też jako jedną z kar dodatkowych podaje podanie orzeczenia do publicznej wiadomości. Jeśli ktoś uważa, że mimo wszystko dochodzi do naruszenia – może skontaktować się z Inspektorem Ochrony Danych PZBS pod adresem iod@pzbs.pl.

Skoro tak, to czemu służą inicjały w orzeczeniach?

W publikowanych orzeczeniach Wydziału Dyscypliny (tych które miały taką karę dodatkową!) zamiast imienia i nazwiska podajemy inicjały i PID. Spotkałem się nie raz z zarzutem, że „przecież to nic nie zmienia w kwestii naruszenia RODO!”. To prawda – bardzo łatwo zidentyfikować sprawcę, ale jak już ustaliliśmy wcześniej – publikacja pełnego orzeczenia wcale nie narusza przepisów RODO.

Dlaczego więc tak robimy? Taką decyzję podjęliśmy na posiedzeniu blisko rok temu. Idea była następująca – chcemy żeby publikacja znaczyła, że w środowisku brydżowym wszyscy wiedzą o jej podjęciu. Równocześnie nie chcemy by to wpływało na „życie prywatne/pozabrydżowe” skazanych. Żyjemy w XXI wieku i mimo, że „googlowanie” danych pracownika przed rekrutacją nie jest zgodne z RODO (!), to naiwnością jest zakładanie że nie będzie takich naruszeń. Kara podania do publicznej wiadomości charakteryzuje się tym, że w zasadzie jako jedyna jest „na zawsze”, bo nie zniknie ze świadomości członków społeczności. Wszystkie kary zacierają się po jakimś czasie (jest tak też w prawie powszechnym i są ku temu dobre powody), ale że wszyscy brydżyści się znają i co do zasady mają dobrą pamięć – w praktyce minie ćwierć wieku i wciąż jest wielu co pamięta. Mało tego – publikacja następuje w Internecie, a co raz się tam pojawi naprawdę trudno skutecznie usunąć. Wpisujemy w wyszukiwarkę imię oraz nazwisko i nagle wiemy o kimś wszystko, nawet jeśli nie wiedzieliśmy że istnieje taka strona jak PZBS.

Powstaje więc pytanie czy ktoś rekrutujący do firmy np. elektryka powinien wiedzieć o tym, że ów elektryk cztery lata temu wypił piwo na turnieju brydża sportowego? Albo lepiej – czy ktoś kto rekrutuje rzecznika prasowego dla dużej firmy musi wiedzieć, że ta osoba 15 lat temu będąc np. w wieku 18 lat była zupełnie pijana i powiedzmy nawet rzuciła się z pięściami na kogoś? Niby obojętne zarówno dla tej osoby (była młoda i głupia), dla poważnej firmy, bo wiedzą że rozmawiają już z inną, bardziej dojrzałą osobą – ale wyciąganie nawet małych brudów sprzed wielu lat stanowi hobby wielu osób, więc pewnie lepiej zatrudnić kogoś innego.

Czy należy więc publikować? Odpowiedź nie jest oczywista i dyskusja w tym temacie była dość zawzięta. Wszyscy chcą piętnować złe zachowania, większość nie chciała jednak ingerować w życie pozabrydżowe zawodników. Wypracowano kompromis – publikujemy inicjały i PID z CEZARa. Każdy brydżysta dowie się bez problemu, ale „wygooglać” potencjalnemu pracodawcy wcale nie jest tak łatwo.

Czy Sąd Koleżeński może publikować pełne imię i nazwisko?

Tak. Regulamin Dyscyplinarny nie wymaga, żeby procedury były wszędzie takie same. Nawet interpretacja Regulaminu Dyscyplinarnego może być różna, bo każdy organ interpretuje osobno (dopiero II instancja może narzucić interpretację przy ponownym rozpatrzeniu w I instancji).

Jeśli któryś Sąd Koleżeński zdecyduje się na takie rozwiązanie zamiast wzorowania się na praktyce Wydziału Dyscypliny, to nic złego się nie dzieje. Zachęcam jednak by najpierw w pełnym składzie Sądu Koleżeńskiego przedyskutować zagadnienie tak by ewentualna decyzja o wpływaniu na życie prywatne i zawodowe skazanego (czyli nie tylko to brydżowe) była świadoma i poprzedzona taką dyskusją jak ta, którą przeprowadziliśmy w Wydziale Dyscypliny. Ważne jest natomiast by zrozumieć, że nie należy różnicować sposobu wykonania kary względem wykroczenia tzn. trzeba zdecydować czy robi się w jeden sposób lub drugi, a nie uzależniać to od tego czy chcemy kogoś bardziej ukarać czy mniej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *